Nasz zakład istnieje od kilku lat i prawie codziennie spotykamy się z tym, że ludzie traktują nas jak tanią siłę roboczą, która "jakoś" naprawi ich auto. Dziś stawki w ASO są kosmiczne, to trzeba powiedzieć wprost. I w sumie większego wyboru ludzie nie mają. Albo ASO gdzie jest drogo, albo niezależny zakład, w którym jest powiedzmy "taniej". Czy jest taniej? O tym jeszcze będzie dzisiaj kilka słów. Jak już wcześniej wspominaliśmy, do czasu gwarancji, ASO to raczej przymus niż przyjemność, a już po gwarancji to "tania siła robocza" jakoś ogarnie moje piękne wozidełko. I w tym momencie dochodzimy do pierwszego z dwóch najważniejszych punktów dzisiejszego artykułu. Chodzi tu o jakość naprawy, kiedy auto zaczyna być serwisowane poza ASO.
Kiedy auto jest jeszcze młode, a na liczniku panuje wciąż pięciocyfrowa liczba kilometrów, to serwis kończy się najczęściej na wymianie oleju i filtrów, czasem są jeszcze klocki, czasem pióro wycieraczki. Kiedy wóz robi się nieco starszy, a kilometrów również przybywa, przychodzi pora na pierwszy serwis zawieszenia, może skrzyni biegów, powoli słychać też niepokojące odgłosy z układu napędowego. Skoro na aucie nie ma już gwarancji, a nasze wizyty w serwisie przestają być obowiązkowe, to pojawiamy się tam albo z powodu komunikatu na desce rozdzielczej, albo nieznośnego hałasu w środku, albo auto w ogóle przestało jeździć. W tej sytuacji szukamy na gwałt "kogoś", kto SZYBKO i TANIO ogarnie wszystkie problemy. Po wykonaniu diagnostyki okazuje się, że wyją łożyska w tylnych kołach, a w przednich wahaczach wybite są tuleje. Serwis proponuje wymianę tulei w wahaczach oraz łożysk w kołach, kasując przy tym skromne 600 czy 800zł, i auto "naprawione" wraca do klienta, aż do kolejnej zidentyfikowanej usterki. Mijają kolejne tysiące kilometrów, przy kolejnym serwisie olejowym okazuje się, że w nienaturalny sposób zużyte są wszystkie opony, więc pora na wykonanie geometrii zawieszenia. Mimo dość młodego wieku auta, geometria wychodzi lekko poza skalę, ale "mechanik" powiedział, że tak można jeździć. Kolejne tysiące kilometrów odkrywają kłopoty z napędem, bo nagle wysypał się reduktor czy skrzynka rozdzielcza, a w ogóle to jest mega luz na sworzniu wahacza. Generalnie tych scenariuszów można napisać wiele. Każdy może pójść w inną stronę i tych historii będzie dokładnie tyle, ile aut jeździ po naszych drogach. Natomiast warto zadać tutaj pytanie: co poszło nie tak? Dlaczego mamy z tym tak duży problem? Gdzie jest rozwiązanie?
Największy problem mamy z tym, że w wielu przypadkach naprawy są nietechnologiczne. Wykorzystywane części pochodzą z aftermarketu, których fizycznie nie ma w spisie części do danego modelu. Jak to jest, że otwieramy katalog producenta, a w nim znajdujemy tylko pełen wahacz z tulejami i sworzniem, a w hurtowni motoryzacyjnej można kupić każdą z części osobno? Dlaczego wymieniamy samo łożysko, a nie piastę z łożyskiem? Bo co? Bo piasta czy wahacz to tylko kawał metalu, który się nie zużywa? Otóż się zużywa, jak wszystko :). Dzięki temu "mikro" zużyciu, później mamy problem z tą geometrią lekko ponad skalę czy nienaturalnym zużyciem opon. I w zasadzie można by było teraz całą winę zrzucić na producentów części czy hurtownie, mówiąc: to po co oni to sprzedają? W sumie to samo pytanie można by było zadać, dlaczego sklepy sprzedają alkohol czy papierosy, skoro wiadomo, że to szkodliwe. Każdy chce zarobić, a producenci części zarabiają właśnie tak. To mechanik podejmuje decyzję, z jakich części chce skorzystać i to on sam świadomie zamawia te części. Nikt mu ich na siłę nie wciska. Skoro już wiemy, że wymiana tulei wahacza nie jest tym samym czym wymiana wahacza, to pójdźmy krok dalej. Skoro ta nieoryginalna tuleja kosztuje 30zł, a nowy wahacz w zamienniku 400zł, to może by tak wpisać klientowi regenerację wahaczy po 250zł, przecież klient głupek i tak nie ma o tym bladego pojęcia. Z dwojga złego, lepiej zapłacić 250zł niż 400zł :). I tu pojawia się kolejny problem, a mianowicie nieuczciwość serwisów. Nie raz i nie dwa, widzieliśmy auto po pełnym serwisie zawieszenia za krocie, w którym zostały wymienione tylko tulejki metalowo-gumowe. Czy po takiej naprawie auto będzie jeździło dobrze? Nie będzie, na pewno nie będzie.
Zakłady naprawcze jak wszystko, dzielą się na te lepsze i gorsze. Jedne mają wysoką jakość, choć równie wysoką cenę, inne muszą konkurować ceną, ponieważ nie ma tam jakości. Cena nie bierze się znikąd, bo jeśli mamy dwa zakłady obok siebie, brama w bramę, i jeden zakład robi dwa razy taniej niż drugi, to musi ona z czegoś wynikać i wynika najczęściej z jakości naprawy. Koszt naprawy, to koszt pracy plus koszt części. W dobrych zakładach na określonym obszarze, ceny napraw będą podobne +-10%, bo wiadomo, że zawsze są jakieś czynniki ruchome, natomiast nie +-50%, bo to robi się bardzo niebezpieczne. Jeśli mechanik proponuje tylko substytut naprawy, zamiast pełnej profesjonalnej naprawy, to czym prędzej należy uciekać z tego miejsca. Oczywistym jest, że mało kto w dzisiejszych czasach ma na tyle dużą wiedzę motoryzacyjną, by takie rzeczy weryfikować. Jednak poza powszechnym poważaniem zakładu, są jeszcze po prostu opinie, które zostawiają klienci w internecie. I uważamy, że wybierając serwis do swojego auta, warto zrobić kilka dodatkowych kroków, by wybrać ten właściwy.
Wróćmy jeszcze na chwilę do tytułowych wymieniaczy z ASO. I w sumie to drugi etap naszego dzisiejszego artykułu. Można o nich mówić wszystko, a że drogo, a że naciągają, a że długie terminy. Nie będziemy tego analizować, bo to nie jest przedmiot dzisiejszych rozważań. Jedno jest pewne. Jeśli mechanik w ASO zdiagnozuje uszkodzoną tuleję wahacza, a nie występuje taka część jako część zamienna, wymienią nam cały wahacz. Z piastą i łożyskiem będzie dokładnie tak samo. I jeśli chodzi o tą filozofię naprawy aut, to bardzo ją chwalimy i uważamy, że właśnie w taki sposób powinno się naprawiać auta. Możemy oczywiście zarzucić producentowi, że stosuje wysokie interwały wymiany oleju lub na przykład olej w skrzyni traktuje dożywotnio, ale to też nie do końca jego wina. Żyjemy w czasach opanowanych przez "zielonych terrorystów", u których statystyka i wyliczenia są ważniejsze niż dobro użytkownika aut. Ilość śladu węglowego i produkcja CO2 jest dzisiaj ściśle określona dla danego auta. Zatem, żeby wyliczenia się zgadzały, producenci wpisują jakieś abstrakcyjne liczby. Nie ma natomiast żadnych przeciwwskazań, by olej wymienić poza instrukcją np. co 10 czy 15 tyś km. I myślę, że na tym te rozważania trzeba zakończyć, nie ma sensu tego dalej podnosić, bo do niczego nie dojdziemy.
Od wielu lat "bawimy" się w motoryzację na poważnie i w swoich szeregach mamy specjalistów doświadczonych w wielu markach. W naszej firmie pracują ludzie, którzy zjedli zęby na mechanice, i ich doświadczenie jest podstawą naszej pracy. Czerpiemy z ich wiedzy wszystko co najlepsze, stosując często zasady niekoniecznie popularne w zakładach bez autoryzacji. Jeśli mechanik mówi, że dana część musi być z oryginału, to tak musi być, mimo, że występuje ona również w aftermarkecie. Zasady na zakładzie muszą być podyktowane jakością i technologią, a nie zyskiem. Dobra naprawa to taka, po której klient nie wraca, i po której parametry auta odpowiadają tym zaprojektowanym przez producenta. Musi minąć jeszcze wiele wody w Wiśle, aby użytkownicy aut zaczęli zwracać uwagę na jakość. Mimo, iż nasz proces edukacyjny jest trudny i mozolny, przynosi powoli swoje efekty. Cieszymy się z tego niezmiernie, bo budowanie solidnej społeczności wokół serwisu, to niezwykle skomplikowany proces.
Tyle na dzisiaj. MLP Serwis.
Przeczytaj nasze inne artykuły
MLP SERWIS
UL. POZNAŃSKA 4
05-850 MORY
TEL. 534 045 623
MLP SERWIS© 2021